Pierwsza ogrodnicza debata oksfordzka odbyła się 5 grudnia 2023 na spotkaniu Core Teamu. Dotyczyła prawdziwości tezy: „Organizacje branżowe producentów warzyw i owoców powinny dążyć do elitarności, a nie powszechności”. Debata pokazała atuty lepszej reprezentacji sektora producentów warzyw i owoców. Niniejszy materiał prezentuje kluczowe argumenty za budowaniem organizacji powszechnych, reprezentujących wszystkich lub większość producentów.
Debata oksfordzka zakłada pewną dychotomię, to znaczy uczestnicy podzielni są na dwie drużyny – tzw. propozycji oraz opozycji, debatuje się nad tezą. Co ważne, uczestnicy debaty losują strony, co za tym idzie, nie zawsze wypowiadają się zgodnie z własnymi poglądami.
Zespół, który wcielił się w rolę „opozycji”, którego zadaniem było obalenie tezy i promocja organizacji, których cechą jest powszechność, tworzyli producenci i przetwórcy owoców jagodowych:
- Agnieszka i Michał Leleń – producenci pod marka „Truskawka od rolnika”,
- Weronika i Karol Maciejczyk – reprezentujący plantację „Truskawki od Karola”,
- Tomasz Falczewski – przetwórca borówek pod marką „Zielono Mi”,
- Mateusz Maruszewski – plantator i przetwórca truskawek i malin, Farma Mój Owoc, oraz
- Małgorzata Siłakowska, która pod marką „Jagodowe Marzenie” ekologicznie uprawia i przetwarza m.in. jagodę kamczacką, żurawinę wielkoowocową oraz jabłka starych odmian, gruszki, śliwki, wiśnie, czereśnie.
Czym jest powszechność zrzeszenia, jak ją rozumiemy?
Zadaniem pierwszego mówcy było wprowadzenie do debaty, zdefiniowanie najważniejszych pojęć. Tego zadania podjęła się Agnieszka Leleń.
– Są organizacje, które tworzą zamknięty klub. Powszechność to otwartość i dostępność. To podejście sprawia, że nikt nie czuje się wykluczony. Celem branżowych organizacji powinno być zapewnienie reprezentacji i ochrona interesów producentów całej branży, nie grona jakiejś „elity”. Siła i skuteczność, kiedy mówimy „branża ogrodnicza”, opiera się na tej powszechności. Inaczej rozmawia się z osobą, która reprezentuje 20 tys., a nie 20 podmiotów. Dbałość o interesy „wszystkich producentów” wpływa na rentowność branży, realnie przekłada się na większe większości producentów – mówiła Agnieszka Leleń.
Mowa została powszechnie oceniona jako jedna z najlepszych. Zdaniem Marszałka debaty, była modelowa. Pani Agnieszka pokazała definicję obu pojęć i wskazała tą, za którą opowiada się zespół „opozycji”. W ten sposób nakreśliła strategię w drużyny. Druga mowa mogła koncentrować się na argumentacji.
Dlaczego potrzebne są zrzeszenia powszechne?
– Ważne by zrozumieć czym jest niedostępność? To sytuacja, w której dostęp, do pewnej grupy struktury lub organizacji, jest ograniczony lub zamknięty. Elitarność to klubowość. Barierą wejścia jest nie tylko wysoko postawiona poprzeczka jakościowa, ale też zaproszenie. Zarabiamy więcej, chronimy wypracowanych strategii, nie ma w tym nic złego, ale korzyści dotyczą tylko członków klubu. Czy o to nam chodzi, kiedy potrzebujemy branżowych organizacji wspierających rozwój np. producentów truskawek czy malin? – pytał retorycznie Mateusz Maruszewski.
Zwrócił potem uwagę, że gdyby było to spotkanie w ramach „piramidy finansowej”, klubu agentów sieci MLM czy producentów danej odmiany, to tzw. elitarność byłaby pokazywana jako cecha pozytywna, gwarantująca zyski. Ale organizacje branżowe powinny reprezentować wszystkich, nie wyłączając tymi, którzy mają na takie spotkania za daleko, dopiero zaczynają lub są zbyt wiekowi.
– Są po prostu takie obszary, w których jeśli potrafimy zbudować skalę, to idziemy do przodu. To są kwestie dostępu do informacji i efektów lobbingu, ale też promocja popytu i wiedzy na temat owoców. Dziś kilku producentów przeznacza pierwszy kilogram na aukcje Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, kilkunastu promuje lokalne zakupy i samozbiory, w kilku producentów promujemy #CzasNaMrożenie”, czyli większe zakupy i radość z naszych polskich owoców przez cały rok. Tu nie potrzeba nam elitarności. Potrzeba nam dużej organizacji, która potrafiłaby zaangażować w tego typu inicjatywy producentów. Tu potrzebujemy skali, której organizacje elitarne nie mają.Potrzebujemy powszechnej reprezentacji w tematach, które są zarezerwowane dla branży, nie dla wąskiej grupy osób. To są wyzwania, w których duży, może więcej i w których „razem możemy więcej” – argumentował Mateusz Maruszewski.
W połowie debaty przyszedł czas na kontrargumenty. Trzecią mówczyni w zespole „opozycji” była Weronika Maciejczyk.
– Propozycja sprytnie stawia znak równości pomiędzy elitarnością a jakością. Ale dyskusja o branżowej reprezentacji definiuje elitarność po prostu jako brak dostępność, w konsekwencji brak skali działania. Pamiętajmy, że jako sektor ogrodniczy mamy ogromną możliwość wpływania na popyt. Nie tylko na podaż, ale przede wszystkim popyt. Tego nie zrobi mała grupa, do tego potrzeba skali – kontrargumentowała Weronika Maciejczyk.
– Współpraca pod ideą „sztafety polskich superowoców” polega na otwartości i zaproszeniu do współpracy wielu gospodarstw w całym kraju. Dużych, średnich i małych. Razem promujemy większą konsumpcję i rolę owoców i warzyw w codziennej konsumpcji. Dlaczego warto to robić? Tak możemy zyskać na znaczeniu, wielkości i wartości.Tylko tak może stawić czoła importowi. Nikt nie zrobi tego w pojedynkę, a już na pewno nie małe i zamknięte grupy. Razem możemy podnosić świadomość konsumentów i decydentów. Wzmacniać polską gospodarkę, rolnictwo, ogrodnictwo, sadownictwo, w tym jagodowe. Razem, może okazać się niewystarczające, ale „elitarność” nie ma w tych domenach uzasadnienia – przekonywała Weronika Maciejczyk.
Mowę podsumowującą w drużynie „opozycji” wygłosił Tomasz Falczewski.
– Debatujemy o zrzeszaniu się i absolutnie nie możemy używać słowa „stagnacja”. Każdy z producentów dąży do rozwoju, chce robić coś lepiej, zarabiać więcej, z mniejszym ryzykiem. Zastanawiamy się jak to zrobić? Czy celem jest szybki zysk, czy rozwój, większa świadomość i jakaś reprezentacja całej branży? Mamy w sektorze 150 podmiotów, z czego 102 to grupy liczące do 20 członków. To bardzo mało, ale to zbyt dużo by w tym gronie wypracować jakąś strategie rozwoju, przekonywać do czegoś w Ministerstwie czy „iść do Sejmu”. Potrzebujemy podmiotu, który reprezentuje nas wszystkich – podsumowywał Tomasz Falczewski.
– Nieaktualny wydaje się argument, że tylko mała organizacja może coś uzgodnić, a duża nie. W dobie Internetu, konsultacji online i komunikatorów, szybkość przepływu informacji jest dziś taka sama dla wszystkich. Można nawet postawić tezę, że większa organizacja taką komunikację potrafi lepiej zaprojektować i prowadzić. To kwestia kompetencji i dedykowanych zasobów – zwrócił uwagę Tomasz Falczewski.
Duży może więcej
– Tak ten świat działa, trochę jak prawa natury. Elitarność tworzy kluby, zamknięty układ, którego celem jest zabetonowanie i trwanie. Jeśli do czegoś pasuje określenie „stagnacja” to do takich hermetycznych organizacji. Ich celem po czasie staje się wewnętrzna konkurencja i coś jak kanibalizacja. Analogie idą w kierunku Unii, ale ja chciałbym podsumować pozytywnie. Mamy dostęp do dużej polskiej i unijnej gospodarki, wykorzystajmy to. Jako profesjonalni producenci, którzy potrafią się zrzeszyć i wygrać, z korzyścią dla wszystkich – podsumował masz Falczewski.
Indywidualiści też mogą działać razem
– Mieliśmy obawy jak „opozycja” będzie reagowała na słowo elitarność. Cieszę się, że samo to pojęcie nas nie odstrasza. Potrzeba nam współpracy liderów. Na rynku powinny być grupy elitarne i grupy bardziej powszechne, reprezentujące gatunki, środowiska i regiony. Mam bardzo dużo producentów owoców i warzyw. W tej różnorodności form integracji jest siła – ocenił Andrzej Krupiński, kontratakujący w drużynie „propozycji”.
Organizacje branżowe powinny być elitarne
Za nami pierwsza historyczna ogrodnicza debata oksfordzka. Jej uczestnicy stoczyli spór wokół prawdziwości postawionej w debacie tezy. Teza brzmiała: „Organizacje branżowe producentów warzyw i owoców powinny dążyć do elitarności, a nie powszechności”. Debatę minimaln…
Gratulujemy wszystkim uczestnikom Debaty. Pokazała ona jak dobrze jest skupiać się na argumentach i poznać różne punkty widzenia. To wyeliminowało największe mankamenty debaty publicznej.
CORE TEAM
Zadanie sfinansowano ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw.
Projekt pod honorowym patronatem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.