W ciągu ostatniego tygodnia w mediach społecznościowych pojawiły się dziesiątki ogłoszeń o samozbiorach w sadach jabłoniowych i gruszowych. To znak, że rolnicy coraz śmielej sięgają po ten model, który jeszcze do niedawna był praktycznie nieznany. Co przyciąga klientów? Oprócz możliwości spędzenia czasu na świeżym powietrzu i samodzielnego wyboru najdorodniejszych owoców, kluczowym czynnikiem jest cena. Za kilogram jabłek czy gruszek prosto z drzewa trzeba zapłacić od 2 do 4 złotych, co często jest bardziej atrakcyjne niż ceny w sklepach czy na targach.
Podejście „zbierz sobie sam” to idealna opcja dla osób, które cenią sobie świeżość produktów i kontakt z naturą. Zamiast kupować owoce w supermarkecie, klienci mogą sami wybrać najdorodniejsze okazy prosto z drzewa.
Czy samozbiory to przyszłość polskiego sadownictwa?
Model samozbiorów, choć wciąż eksperymentalny dla wielu sadowników, wpisuje się w szerszy trend skracania łańcuchów dostaw i budowania bezpośrednich relacji między producentem a konsumentem. Może to być sposób na rozwiązanie problemów z dostępnością pracowników sezonowych oraz na stworzenie dodatkowego źródła dochodu.
Jednakże, aby to rozwiązanie odniosło sukces, kluczowe jest skuteczne promowanie takich wydarzeń w mediach społecznościowych i lokalnej społeczności. Ważne jest, aby sadownicy informowali o terminach, dostępnych odmianach i zasadach panujących w sadzie.
Czy samozbiory staną się stałym elementem polskiego krajobrazu rolniczego? Czas pokaże, ale rosnące zainteresowanie tym modelem sugeruje, że konsumenci coraz chętniej angażują się w proces powstawania żywności.






