w

Krzysztof Cybulak: „Pomoc należy się tym, którzy naprawdę wszystko stracili”

Wiosenne przymrozki ponownie dały się we znaki polskim sadownikom. W wielu regionach kraju, szczególnie na lubelskim Powiślu, straty sięgnęły nawet 100%. Wielu producentów drugi rok z rzędu zmaga się z dramatycznie niskimi plonami, co odbija się na ich stabilności finansowej. W odpowiedzi ruszył rządowy program rekompensat, dedykowany wyłącznie tym sadownikom, którzy ponieśli minimum 70% strat w uprawach.

200 milionów złotych na pomoc. Kto może liczyć na wsparcie?

Pula programu wynosi około 200 mln zł, a wnioski można składać do 15 stycznia. Pomoc przysługuje tylko tym rolnikom, u których komisje klęskowe oficjalnie stwierdziły co najmniej 70% strat. Program jest mocno selektywny – i celowo ogranicza grupę beneficjentów.

Według zasad:

  • 70% strat – 800 zł/ha

  • powyżej 80% strat – 1600 zł/ha

  • powyżej 90% strat – 2400 zł/ha

Sadownicy, którzy stracili mniej niż 70% plonu, nie otrzymają wsparcia. Przedstawiciele branży popierają takie rozwiązanie, argumentując, że pomoc powinna trafiać tylko do najbardziej poszkodowanych.

„50% to nie strata”. Sadownicy popierają ostrą selekcję

Wiceprezes Związku Sadowników podkreśla, że rekompensaty muszą trafiać do tych, którzy rzeczywiście znaleźli się w dramatycznej sytuacji:

„Gdybym miał 50% plonu, wstydziłbym się składać wniosek klęskowy. 30% to nie strata. Pomoc należy się tym, którzy naprawdę wszystko stracili.”

W branży nie brakuje przypadków gospodarstw, które przymrozki pozbawiły praktycznie 100% zbiorów.

Rekompensaty to ułamek realnych strat

Choć rządowa pomoc jest potrzebna, rolnicy podkreślają, że kwoty rekompensat nie mają pokrycia w rzeczywistych stratach ekonomicznych. Przy 70% ubytku plonu straty mogą sięgać dziesiątek tysięcy złotych.

Dla przykładu:

Przy produkcji malin na poziomie 10 ton, strata 70% oznacza brak 7 ton owoców. Przy średniej cenie 8 zł/kg daje to 56 tys. zł straty. Rekompensata 800 zł to jedynie… 1,7% realnych kosztów.

Mimo to sadownicy zapowiadają, że każdy, kto spełnia kryteria, złoży wniosek, bo w trudnej sytuacji liczy się dosłownie każda złotówka.

Jak złożyć wniosek? Ważna dokładność i zgodność z danymi

Do wniosku trzeba dołączyć m.in.:

  • protokół komisji klęskowej,

  • dane o powierzchni uszkodzonej uprawy.

Ważne, by zgłaszana powierzchnia była zgodna z deklaracją z wniosku obszarowego. Jeśli sadownik zgłosi większy areał niż wcześniej deklarował, płatność zostanie ograniczona przez ARiMR tylko do potwierdzonego metrażu.

Dlaczego sady cierpią? Przymrozki niszczą drugi rok z rzędu

Wiosenne przymrozki na lubelskim Powiślu wystąpiły już drugi rok z rzędu, prowadząc do ogromnych szkód. Nawet najdokładniejsze prognozy pogody i alerty nie są w stanie zabezpieczyć dziesiątek hektarów upraw.

Stosowane metody ochrony – zraszanie nadkoronowe czy ogrzewanie sadów – działają jedynie na niewielkich obszarach. Przy dużych sadach są praktycznie nieskuteczne.

Sadownicy apelują o reformę ubezpieczeń

Rolnicy podkreślają, że obecny system ubezpieczeń nie gwarantuje im bezpieczeństwa finansowego. Zgodnie twierdzą, że potrzebny jest nowy model ubezpieczeń rolniczych, który:

  • zapewni stabilność na przyszłe sezony,

  • będzie powszechny i dostępny,

  • obejmie szkody przymrozkowe i gradowe,

  • nie obciąży nadmiernie budżetu gospodarstw.

Jak zapewnia strona rządowa, rozmowy z ubezpieczycielami trwają, a nowe rozwiązania mają objąć szczególnie plantacje sadownicze.

Co jeśli wniosków będzie więcej niż pieniędzy?

Jeżeli liczba wniosków przekroczy pulę 200 mln zł, zostanie wprowadzony współczynnik korygujący, czyli proporcjonalne obniżenie wypłacanych rekompensat. Oznacza to, że wszyscy uprawnieni dostaną mniej, niż zakładano.

źródło: Agrobiznes TVP

 

UDOSTĘPNIJ

Eksport jabłek rośnie jak szalony! Dlaczego polscy sadownicy na tym nie zarabiają?