Sezon truskawkowy w 2024 roku dobiegł końca i można śmiało powiedzieć, że był on mimo wszystko udany.
Jednakże obok pozytywnych aspektów minionego sezonu, chciałabym zwrócić uwagę na pewien problem, który niestety zaobserwowałam u niektórych producentów i na niektórych skupach.
Dwa oblicza zbiorów truskawek
Podczas tegorocznych zbiorów truskawek można było zaobserwować dwa diametralnie różne podejścia do jakości dostarczanych owoców.
Z jednej strony mamy odpowiedzialnych producentów, którzy dbają o wysoką jakość swoich truskawek. Zrywają oni owoce w odpowiednim stadium dojrzałości, sortują je i dostarczają na skup w czystych i schludnych opakowaniach.
Z drugiej strony mamy niestety osoby, które traktowali zbiór truskawek jako łatwy sposób na szybki zarobek, bez względu na jakość dostarczanych owoców. Zbierali oni truskawki spleśniałe, wydziobane przez ptaki i owady, a następnie dostarczali je na skup.
Zdjęcia mówią same za siebie
Aby zilustrować ten problem, chciałabym zaprezentować Wam zdjęcia z tego sezonu. Na fotografiach widać wyraźnie te najgorszej jakości, zepsute i nieprzydatne do spożycia truskawki. Truskawki na fotografiach moim zdaniem powinni trafić do utylizacji a nie konsumpcji!
Jak taki towar trafia do przetwórstwa?
Trudno pojąć, jak taki towar mógł trafić na skup, a następnie zostać dostarczony do przetwórstwa. Przecież osoby dostarczające truskawki do skupu zobowiązują się do dostarczania owoców dobrej jakości.
Gdzie jest granica?
Sytuacja ta zmusza do refleksji nad tym, jak nisko można upaść, aby proponować na skupie i przetwórcy tak niskiej jakości towar. Należy zastanowić się, co kieruje takimi osobami i jakie są ich motywacje.
Pamiętajmy, że z takich właśnie owoców powstają później przetwory, które trafiają do naszych dzieci i konsumentów. Spożywamy je w jogurtach, dżemach, sokach i innych produktach. Czy naprawdę chcemy karmić nasze rodziny produktami zrobionymi z zepsutych i spleśniałych owoców?
