w ,

Grad zniszczył morele, rzeczoznawcy brak – co robić w takiej sytuacji? Historia, która może dotyczyć każdego sadownika

Foto ilustracyjne. Autor: Grzegorz D.

Kiedy Marcin, sadownik, zobaczył, jak jego dojrzałe morele spadają na ziemię po silnym gradobiciu, natychmiast zgłosił szkodę do ubezpieczyciela. Wiedział, że czas działa na jego niekorzyść – owoce po gradzie były tuż przed zbiorem, a natura nie czeka.

Niestety, odpowiedź firmy ubezpieczeniowej była lakoniczna: „Czekamy, mamy dużo zgłoszeń”. Ekspert nie przyjechał. A morele… zaczęły gnić i znikać z pola.

Ten przypadek wywołał burzliwą dyskusję w jednej z największych grup sadowniczych w Polsce. Rolnicy dzielili się swoimi doświadczeniami, strategiami i – niestety – problemami z likwidacją szkód.

Sadownicy doradzają sadownikom – jakie działania warto podjąć?

Z komentarzy i rozmów jasno wynika kilka praktycznych kroków:

  • Zrób zdjęcia – dokumentacja fotograficzna to dziś podstawa, zwłaszcza gdy rzeczoznawca nie dotrze na czas.

  • Zostaw rząd drzew jako kontrolny – nawet jeśli trzeba zbierać, część upraw powinna pozostać nietknięta (najlepiej po konsultacji z ubezpieczycielem).

  • Napisz oficjalne zawiadomienie do firmy ubezpieczeniowej o planowanym zbiorze i załącz dokumentację zdjęciową.

  • Skonsultuj się z radcą prawnym lub biegłym z zakresu sadownictwa – prywatna opinia eksperta może być kluczowa, zwłaszcza jeśli później trzeba będzie dochodzić roszczeń.

System ubezpieczeń – absurd czy konieczność?

Wielu komentujących zauważa, że uzyskanie odszkodowania graniczy z cudem – nawet przy regularnych składkach. Przez trzy lata gradobicie może skutecznie zablokować możliwość zawarcia kolejnej umowy. Brak protokołu – brak pieniędzy. A zmieniające się warunki pogodowe i rosnące ryzyko tylko pogłębiają frustrację sadowników.

UDOSTĘPNIJ

Pojawiły się tegoroczne letnie jabłka: Early Geneva! Ceny wystrzeliły?!

Ruszyły skupy borówki. Sprawdź cenę!