Fatalna sytuacja na rynku zbytu owoców miękkich w Polsce. Sadownicy ze wschodniego Mazowsza tłumaczą to niekontrolowanym napływem owoców z Ukrainy. Oczekują w tej kwestii ograniczeń, jakie wprowadzono na zboże. Problem zauważyliśmy już przy truskawce – mówi Michał Michaluk ze Związku Sadowników RP.
rdc.pl podaje: sadownicy ze wschodniego Mazowsza domagają się natychmiastowego zakazu importu owoców miękkich z Ukrainy. Prezes oddziału Związku Sadowników RP w Lipnie Michał Michaluk tłumaczy, że procesu nikt nie kontroluje, a polscy producenci tracą. – Problem pojawił się już przy truskawce – mówi.
– Ceny truskawek były dużo poniżej oczekiwań i dużo poniżej opłacalności produkcji.
Głównym powodem tego jest niekontrolowany import tych owoców z Ukrainy. Jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni. Mamy pomagać stronie ukraińskiej, ale mamy pomagać na tej zasadzie, żeby oczywiście też nie szkodzić swojemu rynkowi. A sytuację mamy analogiczną, jak w przypadku zbóż – tłumaczy Michał Michaluk.
Prezes wyjaśnia, że problem widać po cenach owoców. – Szacujemy, że ta zimna nasza wiosna, później przymrozki spowodowały to, że truskawek nawet w skali kraju mogą być około 40 procent mniej niż w zeszłym roku. A mimo tego ceny spadały. W tej chwili są na bardzo żenującym poziomie i docierają również do mnie sygnały, że jeżeli chodzi o malinę, to skup malin w ogóle został zawieszony przez większość zakładów – wskazuje Michaluk.
Zdaniem sadowników wstrzymanie importu jest konieczne do ustabilizowania rynku owoców w Polsce.
- źródło: rdc.pl