Sytuacja w polskich sadach gruszowych osiąga punkt krytyczny – alarmuje Robert Binkiewicz, doradca sadowniczy, wskazując na ogromne problemy zdrowotne i ekonomiczne, jakie dotykają producentów gruszek w ostatnich sezonach.
Choroby niszczą młode nasadzenia
„W gruszach jest bardzo źle w kwestii Pseudomonas syringae (rak bakteryjny), a teraz już weszła Erwinia (zaraza ogniowa) ” – mówi Binkiewicz, odnosząc się do dwóch poważnych bakteryjnych chorób drzew owocowych. W szczególności młode, 2-3 letnie sady gruszowe są całkowicie wyniszczane przez te patogeny i w wielu przypadkach muszą być usuwane z plantacji.
Od dwóch tygodni w wielu rejonach Polski trwa dramatyczna walka: „wycinanie – pryskanie – wycinanie – pryskanie”. Sadownicy próbują ograniczyć rozprzestrzenianie się chorób, jednak efekty tych działań są często niewystarczające.
Plony nie rosną mimo nowych nasadzeń
Binkiewicz zwraca uwagę na rosnący rozdźwięk pomiędzy powierzchnią nowych sadów a rzeczywistymi wynikami produkcyjnymi. „Ostatnie 3-4 lata – tyle hektarów co przybyło, to w ogóle się nie przekłada na zwyżkę plonu”. Jak podkreśla, ogromna liczba czynników – choroby, zmienna pogoda, silna presja miodówki – sprawia, że potencjał plonotwórczy młodych sadów w praktyce nie jest realizowany.
Problemy nawet we Włoszech
Nie tylko Polska mierzy się z kryzysem w uprawach grusz. We Włoszech – kraju o ogromnych tradycjach w sadownictwie – wielu producentów zaczyna całkowicie rezygnować z prowadzenia sadów gruszowych. To niepokojący sygnał dla całego europejskiego rynku owoców.
Katastrofa na karłowej podkładce
Największe problemy występują w sadach posadzonych na karłowej podkładce – najpopularniejszej w nowoczesnym sadownictwie. Tam choroby i warunki pogodowe sieją największe spustoszenie. Młode drzewa są bardziej wrażliwe na przymrozki, a także mniej odporne na infekcje bakteryjne i presję szkodników.
Nierówna jakość prowadzenia sadów
Choć część młodych sadowników bardzo profesjonalnie podchodzi do prowadzenia sadu i realizuje zaawansowane programy ochrony, to wciąż istnieje druga grupa, która – jak mówi Binkiewicz – „lekceważy temat, od skrajności w skrajność”. Ta nierówność w zarządzaniu sadami również przekłada się na bardzo zróżnicowaną kondycję drzew.
Starsze sady trzymają się lepiej
Pewną nadzieję dają starsze kwatery, które są bardziej odporne – zarówno na choroby, jak i przymrozki. Ich kondycja i plonowanie wypadają relatywnie lepiej. Jednak nie zmienia to ogólnego, pesymistycznego obrazu: „Młodsze kwatery to jest dramat” – podsumowuje doradca.
Potrzeba realnych rozwiązań
Na zakończenie swojej wypowiedzi Binkiewicz podkreśla: „Czekamy na jakieś propozycje do walki”. Sadownicy są coraz bardziej bezradni wobec rosnącej presji patogenów i zmiennych warunków klimatycznych. Rynek potrzebuje skutecznych narzędzi, wsparcia nauki oraz nowych technologii, które pozwolą uratować gruszowe sady i przywrócić opłacalność tej trudnej uprawy.