W gospodarstwie Marcina Popławskiego przemarzło około 60% plonu, jak sam sadownik ironicznie zaznacza zaoszczędził dzięki temu na ATS.
Mimo wszystko uważam, że w Polsce jest za dużo jabłek.
Oczywiście w sadzie, w którym zmarzło 90% plonu jest tragedia, ale patrząc globalnie na rynek jabłek jeśli zmarźnie 50% – dużo przyjemniej się handluje. W latach kiedy wystąpiły przymrozki to nabywcy pytają o towar i często mają mniejsze wymagania co do jakości, to akurat nie jest dobre – wyjaśnia sadownik.
Największym problem sadownictwa w Polsce jest stan naszego handlu. Masowe upadłości, brak płynności między firmami handlującymi jabłkami. Polskie sadownictwo potrzebuje pieniędzy na zmianę struktury nasadzeń. Przez lata rozwijaliśmy się pod okiem Rosji, sadziliśmy odmiany które tam schodziły, a to jest bardzo dalekie od tego co kupuje świat, co kupuje rynek globalny. My sadziliśmy Idareda, Jonaglody, Szampiona, Ligola, gdy świat potrzebował Fuji, Red Delicious, Granny Smith oraz Gala.
Wadą odmian sadzonych w Polsce jest fakt, że świat nie zna tych odmian!
Polska powinna przebudować swoje sady pod kontem handlu globalnego ze światem. Polski rynek wewnętrzny jest uzależniony od eksportu. Odmiany Gala czy Golden jesteśmy wstanie wyeksportować, natomiast Szampion czy Ligol już jest gorzej. Niestety masowe upadłości i zaleganie z należnościami powoduje, że sadownicy nie mają pieniędzy na zmiany w strukturze nasadzeń.
Koledzy sadownicy, czy firma X wypłaca?
To notoryczne pytania na forach i grupach sadowniczych. Sadownicy widzą, że podmioty nie płacą i się boją. Sadownik, który sprzedaje w jednym rzucie 100 – 200 ton jabłek w cenie 1,50zł – 2 zł to traci nawet 400 tys. zł. Taka strata zachwieje nie jednym gospodarstwem, jak nie przewróci go do góry nogami – wyjaśnia sadownik Marcin.
Sadownictwo może zostać zahamowane przez niewypłacalne firmy!
Całość wypowiedzi dotyczącej sytuacji Polskiego sadownictwa możecie odsłuchać na kanale youtube „Popławscy. Gospodarstwo Sadownicze” :
