Sadownicy nie wymieniają ciągników jak iPhone’ów. Na rynku wtórnym zaskakująco mało maszyn z programów dotacyjnych
W ostatnich latach można zauważyć wyraźny spadek zainteresowania zakupem nowych ciągników sadowniczych. Jeszcze kilka lat temu rynek tych specjalistycznych maszyn przeżywał prawdziwy boom, napędzany głównie przez programy wsparcia dla młodych rolników. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej – ofert sprzedaży nowych ciągników jest mniej, natomiast z roku na rok rośnie liczba ogłoszeń o sprzedaży używanych maszyn. Co ciekawe, wbrew pozorom, na rynku wtórnym wcale nie ma wielu ciągników pochodzących z programów dotacyjnych.
Lata 2015–2019 – czas intensywnych inwestycji
Okres między 2015 a 2019 rokiem można uznać za złoty czas dla producentów i dealerów ciągników sadowniczych. Uruchomienie programów unijnych, takich jak „Młody Rolnik”, znacząco zwiększyło popyt na nowe maszyny. Warunkiem otrzymania wsparcia był zakup nowego sprzętu, co doprowadziło do masowych inwestycji w gospodarstwach sadowniczych w całej Polsce.
Zgodnie z zasadami programu, ciągniki zakupione z dotacji musiały być utrzymywane przez minimum pięć lat. Oznacza to, że maszyny kupione np. w 2015 roku mogły trafić na sprzedaż dopiero po 2020–2021 roku. W teorii więc, to właśnie w ostatnich latach powinniśmy obserwować wysyp ofert sprzedaży takich pojazdów. Praktyka pokazuje jednak coś innego.
Mało ciągników z polskiego naboru
Analiza ofert z popularnych portali, takich jak OLX czy Otomoto, pokazuje, że ciągników sadowniczych z roczników 2016–2018 jest stosunkowo niewiele. Po przyjrzeniu się bliżej można zauważyć, że zaledwie około 20–30% z nich to maszyny kupione pierwotnie w Polsce przez pierwszych właścicieli w ramach naborów na „Młodego Rolnika”.
Pozostała większość to ciągniki sprowadzone z krajów Unii Europejskiej – często pochodzące z gospodarstw sadowniczych we Włoszech, Niemczech czy Francji.
Wniosek jest prosty – sadownicy nie wymieniają parku maszynowego tak często, jak konsumenci smartfonów. Nie działa tu zasada „sprzedam stary, dołożę i kupię nowy”. Rolnicy raczej utrzymują zakupione ciągniki przez wiele lat, inwestując w ich serwis i utrzymanie zamiast w natychmiastową wymianę.
Co oferuje rynek?
W ofertach sprzedaży dominują maszyny w bardzo dobrym stanie, z przebiegiem od 2000 do 5000 motogodzin (mth). To naturalny wynik użytkowania przez kilka sezonów w gospodarstwach sadowniczych, gdzie ciągniki pracują często, ale w ograniczonym zakresie.
Na rynku wtórnym można znaleźć szeroki przekrój marek – od popularnych New Holland, Kubota, Landini i McCormick, po bardziej specjalistyczne konstrukcje jak Fendt, Same Frutteto czy Massey Ferguson.
Ceny są mocno zróżnicowane – od 45 000 zł za prostsze, starsze modele, po nawet 289 000 zł za maszyny nowsze i bogato wyposażone.
Przykładowe oferty z portali OLX i Otomoto pokazują wyraźnie, że na rynku można znaleźć zarówno wersje podstawowe, jak i profesjonalne modele z klimatyzacją, TUZ-em i napędem 4×4.




Rynek nowych ciągników sadowniczych przechodzi obecnie okres stagnacji. Większość gospodarstw, które korzystały z unijnych programów, dokonała już modernizacji parku maszynowego, a obecnie nie widzi potrzeby częstej wymiany.
Niewielka liczba ofert sprzedaży ciągników z dotacji wskazuje, że rolnicy wolą zachować sprawdzone maszyny, zamiast wymieniać je na nowe modele. Z kolei wzrost liczby sprowadzanych z Zachodu traktorów pokazuje, że popyt wciąż istnieje – jednak coraz częściej realizowany jest poprzez import używanego sprzętu, a nie zakupy w polskich salonach.
Rynek wtórny jest dziś bardziej zrównoważony, a decyzje zakupowe – znacznie bardziej przemyślane. Sadownicy inwestują ostrożnie, patrząc na realne potrzeby gospodarstwa, a nie na najnowsze modele.






