Choć rolnictwo nadal nie ma ustalonych standardów ESG, to ślad węglowy, woda i pestycydy raczej trafią do raportów.
To ważny czas dla raportowania ESG, pierwsze, największe firmy właśnie zbierają dane do raportów za 2024 rok. Czy w Polsce znajdą się wśród nich firmy z sektora czysto rolniczego, wątpliwe, nie ma u nas agroholdingów, a giełdowych ukraińskich firm to raczej nie dotyczy. Ale coraz więcej wiemy, jak to raportowanie jest wprowadzane do mniejszych firm i co trafi do powstających właśnie standardów.
Co będą raportować firmy rolnicze?
Przede wszystkim emisje dwutlenku węgla, ale także wodę, zanieczyszczenia, stosowanie pestycydów czy nawozów, relacje społeczne, czyli np. formy zatrudnienia czy gwarancje, że nie korzystają z pracy przymusowej i pracy dzieci – to najczęstsze aspekty, których spodziewają się eksperci w raportach ESG. To wynika z praktyki, rolnictwo jest obciążające dla środowiska, więc skoro raporty mają dać obraz, w jaki sposób firma przyczynia się do ochrony środowiska oraz poprawy jakości życia, to prawdopodobnie odbiorcy tych raportów takich informacji będą w nich szukać.
– Wprost w standardach przyjętych dziś nie ma pytań o środki ochrony roślin, ale być może zostaną przyjęte specjalne standardy sektorowe dotyczące tych kwestii – mówi Michał Koleśnikow, kierownik zespołu analiz sektorowych PKO BP. Na razie powstał projekt standardów dla sektora paliw i ropy, który musi jeszcze zostać zatwierdzony, ale w kolejce czeka także rolnictwo, w którego standardach uwzględnione będą specjalistyczne kwestie, niezbędne pytania do branży rolno-spożywczej. Wszystko to jest jednak jeszcze „miękkie”, standardy są właśnie tworzone od nowa. – Jeszcze nie wiadomo, jaka będzie praktyka ich stosowania. Mleczarnie prawdopodobnie będą liczyły ślad węglowy. Pytanie, czy dla całej firmy, dla poszczególnych zakładów, czy pojedynczych produktów – zastanawia się Koleśnikow.
Kto dąży do zmian
Mimo że mali producenci jeszcze długo nie będą mieli obowiązku opracowywania raportów, to często już są zmuszeni to robić, by nie tracić odbiorców lub zyskiwać nowych. Obliczony ślad węglowy zaczyna być atutem.
– Widzimy determinację, zwłaszcza sieci handlowych, by wprowadzać to ESG, te firmy w pewnym sensie „wymuszają” na rolnikach raportowanie – zauważa Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro w BNP Paribas. Mimo długich łańcuchów dostaw i rozdrobnienia produkcji rolnej powszechne jest oczekiwanie, że ESG wejdzie choć w ograniczonym sensie.
A to rodzi widoczne już ryzyko nadużyć. – UE pracuje nad standardami ochrony najmniejszych firm przed tym, by te duże nie wymagały od nich zbyt wiele informacji, co może być obciążające – dodaje Koleśnikow.
Zyski i nowe techniki
– Obecnie głównym motywatorem jest konieczność dostosowania się do nowych wyzwań i regulacji europejskich dotyczących zrównoważonych łańcuchów żywnościowych – mówi „Rz” Małgorzata Bojańczyk, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Zrównoważonego Rolnictwa i Żywności. ESG dopiero startuje, ale już pierwsze badania wskazują, np. Accenture z 2022 roku, że wzrost zysku operacyjnego odnotowało trzy razy więcej firm, które wdrożyły strategię zrównoważonego rozwoju, niż firm, które tego nie zrobiły. Jednak efekty są tylko tam, gdzie wagę ESG rozumie zarząd, firma ma wyznaczone cele lub opracowaną strategię zrównoważenia. Nowe podejście do tworzenia procesów biznesowych to np. kupowanie surowców ze zrównoważonych źródeł czy wspieranie rozwoju dostawców przez wprowadzanie programów rolnictwa zrównoważonego. – Współpraca firm z rolnikami, którzy stosują ten model rolnictwa, przekłada się także na ograniczanie emisji pośrednich, jednak wyzwaniem dla raportowania jest konieczność uzyskiwania danych od rolników i hodowców.
W ograniczaniu obciążeń środowiska ważną rolę zaczyna pełnić technologia, w tym techniki NGT, dzięki którym szybciej powstają nowe odmiany roślin dostosowane do zmian klimatu, susz czy upałów. – NGT są obecnie powszechnie wykorzystywane w programach hodowlanych roślin na niemal całym świecie, jednak nie na terenie Unii Europejskiej. Instytucje UE w 2018 roku rozpoczęły szczegółowe analizy tego zagadnienia, które zakończyły się wnioskiem, że dopuszczenie NGT do produkcji żywności i pasz na terenie UE jest bezpieczne – mówi dr hab. Marek Marzec, dyrektor Centrum Badawczego Nowych Technik Genomowych Uniwersytetu Śląskiego. Przypomina, że NGT to nie GMO. – Rośliny NGT nie są organizmami modyfikowanym genetycznie (GMO), ponieważ nie posiadają obcej informacji genetycznej, a wprowadzone zmiany są identyczne z tymi powstającymi naturalnie – przypomina ekspert.