Brakuje rąk do zbioru jabłek. Pracownicy rezygnują już po kilku dniach, sadownicy liczą straty
Sezon zbiorów jabłek w pełni, ale w polskich sadach coraz trudniej o ludzi do pracy. Nawet jeśli uda się zebrać ekipę, wielu pracowników rezygnuje po kilku dniach. Sadownicy zmagają się nie tylko z brakiem rąk, ale też z biurokracją przy zatrudnianiu cudzoziemców.
Ukraińców coraz mniej, Azjaci na ich miejsce
Jeszcze kilka lat temu to Ukraińcy stanowili główną siłę roboczą w sadach. Dziś wielu z nich wybiera lepiej płatne prace w Polsce lub na Zachodzie. Jak przyznaje prezes „Unii Owocowej”, „często obywatele Ukrainy […] już po kilku dniach rezygnują”.
W ich miejsce przyjeżdżają pracownicy z Gruzji, Mołdawii, Białorusi, a coraz częściej także z krajów azjatyckich. Jednak rotacja wciąż jest wysoka, a znalezienie chętnych wymaga coraz większych nakładów.
– „Obserwujemy rosnącą grupę cudzoziemców z Gruzji, Mołdawii i Białorusi” – podaje agencja EWL Group, specjalizująca się w rekrutacji pracowników sezonowych.
30 zł za godzinę to za mało, by przyciągnąć ludzi
Przeciętna stawka za pracę przy zbiorach jabłek wynosi dziś ok. 30,50 zł brutto za godzinę, co daje ok. 25 zł netto. W wielu gospodarstwach obowiązuje system akordowy – kto zbierze więcej, ten zarobi więcej.
By zatrzymać pracowników, sadownicy coraz częściej oferują bezpłatne noclegi, transport do pracy i posiłki. To jednak kolejne koszty, które przy obecnych cenach owoców trudno zrekompensować.
Biurokracja dusi sezonowych pracodawców
Na trudną sytuację nakłada się rosnąca biurokracja. Uzyskanie zezwoleń na pracę sezonową dla cudzoziemców trwa coraz dłużej, a planowane podwyżki opłat urzędowych dodatkowo komplikują sprawę.
Jak przyznaje jeden z sadowników, „legalizacja zatrudnienia sezonowego stała się jednym z największych wyzwań dla producentów owoców”.
Branża liczy na automatyzację i pomoc państwa
Coraz częściej mówi się o konieczności mechanizacji zbiorów i inwestycjach w nowoczesne technologie, które mogłyby ograniczyć zapotrzebowanie na pracę ludzką. To jednak proces długofalowy i kosztowny.
Bez wsparcia państwa oraz usprawnienia procedur zatrudniania cudzoziemców polskie sadownictwo może wkrótce stanąć przed realnym kryzysem.
Podsumowanie
Brak ludzi do zbioru jabłek, niskie ceny skupu i biurokratyczne utrudnienia tworzą mieszankę, która może zachwiać całą branżą. Sadownicy mówią wprost: jeśli sytuacja się nie poprawi, wielu z nich nie przetrwa kolejnego sezonu.
Źródło inspiracji i danych: artykuł „Brakuje ludzi do zbierania jabłek. Po kilku dniach rezygnują” – WP Finanse, 9.10.2025 (aut. Maria Glinka).






