W tym roku obserwujemy niezwykle wczesne zakończenie zbiorów w wielu polskich sadach. Zjawisko to budzi zaskoczenie i rodzi wiele pytań. Jak przyznaje doświadczony sadownik, Czarek Rokicki z Białej Rawskiej, który tradycyjnie kończył zbiory pod koniec października, a nawet w listopadzie, w tym roku prace zakończył już pod koniec września.
Co stoi za tak wczesnymi zbiorami?
Przyczyny tego zjawiska mogą być złożone. Niewątpliwie znaczący wpływ mają na nie anomalie pogodowe, takie jak wyjątkowo ciepła wiosna. Sprzyjała ona przyspieszonemu dojrzewaniu owoców, a tym samym wcześniejszym zbiorom.
W tym roku sadownik zdecydował się sprzedawać większość swoich plonów bezpośrednio z drzewa, za wagę w skrzyni, co jak przyznaje było dla niego opłacalne.
Ostatnimi odmianami, które zbierał Czarek Rokicki, były Red Paulina i Prince. Są to odmiany późno dojrzewające, cenione za swój smak i właściwości przechowywania.
Sadownik dodaje w rozmowie z naszą redakcją, że w tym roku zerwał o 40% mniej jabłek w porównaniu do roku ubiegłego.
Wczesne zakończenie zbiorów w tym roku to z pewnością ciekawe zjawisko, które wymaga dalszych obserwacji.Niewątpliwie świadczy ono o tym, że polskie sadownictwo jest dynamiczną branżą, która musi dostosowywać się do zmieniających się warunków klimatycznych i rynkowych.