w

Czy uda się zebrać wszystko na czas?

Brakuje rąk do zbiorów: Polscy sadownicy w kryzysie

Coroczne zbiory jabłek w polskich sadach stają się coraz większym wyzwaniem. Jak alarmują sadownicy, brakuje rąk do pracy, co zagraża terminowej realizacji zbiorów i powoduje straty finansowe.

„Ukrainy” do zbiorów nie ma już w ogóle, a Polacy, którzy zgłaszają się do pracy, często nie są w stanie podołać ciężkiej fizycznej pracy w sadzie – mówi pani Sonia, właścicielka sadu w Wielkopolsce. Potwierdzają to także inni sadownicy, którzy skarżą się na dużą rotację pracowników i trudności w znalezieniu osób chętnych do długofalowej współpracy.

Wyścig z czasem

Zbiory jabłek trwają od kilku tygodni i potrwają jeszcze przez kilka miesięcy. Jeśli sadownicy nie zdążą zebrać owoców na czas, grozi im znaczna utrata plonów. W ubiegłym roku jeden z sadowników musiał publicznie apelować o pomoc, aby uratować zbiory przed nadchodzącymi mrozami.

„To co roku jest loteria. Nigdy nie wiadomo, czy uda się zebrać wszystko. Brakuje rąk do pracy, a koszty produkcji rosną” – mówi właściciel „Dziadkowego Sadu”.

Wysokie koszty i niskie zyski

Sadownicy oferują coraz wyższe stawki za godzinę pracy, jednak nadal trudno znaleźć chętnych. Część z nich wskazuje, że niskie ceny skupu jabłek nie pozwalają na znaczną podwyżkę wynagrodzeń dla pracowników.

„Mamy koszty nawozów, oprysków, płace pracowników. A ile dostajemy za nasze jabłka? Za mało, żeby opłacać wszystkie wydatki” – mówi jedna z sadowniczek.

Co dalej?

Sytuacja polskich sadowników jest coraz trudniejsza. Brak pracowników, rosnące koszty produkcji i niskie ceny skupu zagrażają przetrwaniu wielu gospodarstw. Eksperci ostrzegają, że jeśli sytuacja się nie poprawi, możemy mieć do czynienia z poważnym kryzysem w polskim sadownictwie.

opracowane na podstawie tekstu z finanse.wp.pl

UDOSTĘPNIJ

Oczekujemy dużego zainteresowania naszymi produktami ze strony Niemiec, Czech i zakładów przetwórczych.

Dwie nowe odmiany jabłek: T-Rex® i TigerGala®