Według doniesień z gmin i sadowników, w protokołach szacowania strat po przymrozkach i gradach dochodzi do niepokojących sytuacji. Sadownicy zgłaszają, że urzędnicy nakazują im wpisywać sztucznie zaniżone wartości strat, co uniemożliwia im uzyskanie pełnego odszkodowania.
Problem tkwi w interpretacji przepisów. Przykładowo, jeśli 50% jabłek uległo zniszczeniu w wyniku przymrozków, a następnie grad zniszczył pozostałe 50%, rolnik nie może wpisać w protokole 100% straty. Zgodnie z interpretacją urzędników, sadownik „nie miał” 100% jabłek, ponieważ część z nich uległa już wcześniej zniszczeniu. W efekcie, odszkodowanie obejmuje jedynie 50% strat, co nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji.
Sytuację tę skomentował nam jeden z sadowników, twierdząc, że sadownik nie może otrzymać odszkodowania za owoce, których już nie posiadał. Tłumaczenie to budzi jednak wiele kontrowersji. Sadownicy podkreślają, że w danym roku plon stanowi to, co wisi na drzewach w momencie wystąpienia szkody. Grad zniszczył cały ten plon, niezależnie od wcześniejszych strat.
Istnieją obawy, że z powodu braku środków na odszkodowania za szkody wyrządzone przez przymrozki, urzędnicy celowo zaniżają protokoły gradobiciowe. Plotki głoszą, że w ten sposób chcą sztucznie obniżyć kwotę wypłat, ograniczając wydatki budżetowe.
Cała sytuacja budzi wiele pytań i rodzi podejrzenia o nierzetelność w szacowaniu strat. Sadownicy czują się oszukani i bezsilni wobec urzędniczej interpretacji przepisów.
Istotne jest, aby nagłośnić ten problem i doprowadzić do rzetelnego oszacowania strat oraz wypłaty należnych odszkodowań. Należy również zweryfikować procedury szacowania strat i wprowadzić zmiany w przepisach, które uniemożliwią sztuczne zaniżanie wartości szkód.
Apelujemy do władz o pilne zajęcie się tą sprawą i zapewnienie rolnikom uczciwego traktowania.