Za nami tyle anomalii, że chyba nikogo nie zaskoczy już fakt, że w prognozach na przyszły tydzień widoczny jest pierwszy w tym roku upał. Będzie on najwcześniejszym w dziejach pomiarów.
Po kilku chłodniejszych i deszczowych dniach, w weekend (6-7.04) wróci słoneczna, ale też wyjątkowo ciepła pogoda, która uprzyjemni nam wypoczynek na świeżym powietrzu. Temperatura z każdym dniem będzie coraz bardziej imponująca.
W sobotę (6.04) a większości regionów termometry pokażą od 20 do 25 stopni. Najcieplej będzie na Dolnym Śląsku. Chłodniej tylko na północy, ale mimo to od 15 do 20 stopni możemy się tam spodziewać. Zanikające opady tylko na północnym wschodzie.
Niedziela (7.04) jeszcze cieplejsza. Na ogół odnotujemy od 23 do 26 stopni. Biegunem ciepła będzie Śląsk i Małopolska, gdzie temperatura sięgnie nawet 27-29 stopni w cieniu. Niebo będzie pogodne, nigdzie nie spadnie kropla deszczu.
W poniedziałek (8.04) nieznaczne, przejściowe ochłodzenie z większym zachmurzeniem, ale nadal będzie bardzo ciepło. Na przeważającym obszarze kraju spodziewamy się od 15 do 20 stopni, a na południu od 20 do 25 stopni.
Apogeum tego ciepła przypadnie na wtorek (9.04), który ma szansę pobić dotychczasowy rekord temperatury maksymalnej. Termometry wskażą od 23 do 27 stopni, a miejscami na terenach podgórskich południowej Polski halny przywieje nawet 30 stopni.
Jeśli tak się stanie, to będzie to najwcześniejszy upał w dziejach pomiarów meteorologicznych. Dotychczasowy rekord, wynoszący 30,7 stopnia, odnotowano w Sulęcinie w województwie lubuskim 22 kwietnia 1968 roku.
Dodajmy jeszcze, że absolutnie najwyższą temperaturę w kwietniu zmierzono 29 kwietnia 2012 roku w Słupcy w województwie wielkopolskim, gdzie było 32,5 stopnia. To oznacza, że kwiecień potrafi być miesiącem nie tylko gorącym, ale też upalnym.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.