Gruszki lubią nie tylko ludzie, ale ptaki też je lubią. Dla sadownika Marcela Leeuwisa z Tuil (Geldria) jest to cierń w oku. Około stu tysięcy jego gruszek nie nadaje się do sprzedaży, bo nadgryzały je wrony, sroki, kosy, sikory i kawki.
Według Leeuwisa co roku na jego gruszach jest więcej ptaków, mówi Hartowi van Nederlandowi. Co najmniej pięć procent jego zbiorów jest zjadane przez zwierzęta. Próbował wszystkiego, aby odstraszyć ptaki, ale szkody tylko wzrosły. Koszty wahają się od około 70 000 do 80 000 euro. To znacznie więcej niż rok temu – mówi.
Ptaki są utrapieniem nie tylko w uprawie owoców. Dzielnica mieszkaniowa w Weert również przeżywa trudne chwile:
Zdaniem hodowców wzrost liczebności ptaków wynika z polityki przyrodniczej. „Dzieje się tak częściowo dlatego, że ptaki są chronione w kontekście różnorodności biologicznej” – mówi Leeuwis. Obecnie możliwa jest pewna rekompensata, ale hodowcy muszą dokładnie wiedzieć, który ptak zjadł którą gruszkę.
„Oczywiście nie chcę, żeby do tych ptaków strzelano, ale nie mają one naturalnych wrogów, a liczba ptaków rośnie”.
Środki obejścia
Leeuwis wie, że wrony to bardzo inteligentne zwierzęta. W rezultacie uczą się obchodzić podjęte środki zapobiegawcze: „Na przykład mieliśmy głośnik, który wydawał piskliwe dźwięki, gdy wrony się zbliżały, ale szybko zorientowały się, że nie zagraża im niebezpieczeństwo”.