Masa odpadów opakowaniowych w UE, zamiast się zmniejszać, odnotowała wzrost z 66 mln ton w 2009 r. do 78,5 mln ton dziesięć lat później. Nic dziwnego, że Komisja Europejska powiedziała w końcu „dość” – mówi mecenas Ewa Badowska-Domagała, radca prawny specjalizujący się w prawie ochrony środowiska. W rozmowie z Bankier.pl ekspertka wyjaśnia, na czym będzie polegał kolejny etap unijnej wojny z plastikiem, i zdradza, z którymi rodzajami opakowań należy się już powoli żegnać.
Michał Litorowicz, Bankier.pl: Komisja Europejska po raz kolejny straciła cierpliwość?
Ewa Badowska-Domagała: Na to wygląda. Unijna instytucja przygotowuje rewolucję w postaci uchylenia dyrektywy opakowaniowej z 1994 r. i zastąpienia jej rozporządzeniem. Zgodę na to muszą jeszcze wyrazić Rada UE i europosłowie.
Co to zmieni w praktyce?
Dyrektywa wiąże tylko co do określonych w czasie celów, a państwa członkowskie mogły swobodnie decydować, za pomocą jakich narzędzi będą je realizować lub nie. Kiedy rozporządzenie wejdzie już w życie, zapisane w nim przepisy staną się rzeczywistością prawną we Francji, Polsce, Czechach czy Hiszpanii i trzeba będzie stosować je wprost i bez wymówek. Tym samym całkowicie pomijamy żmudny etap implementacji.
Skąd tak radykalne posunięcie?
Po przeprocedowaniu w 2018 r. ostatniej dużej noweli dyrektywy Komisja postanowiła sprawdzić, jak poszczególne kraje radzą sobie z wypełnianiem wspomnianych celów. No i okazało się, że sobie nie radzą, a „unijna” masa odpadów opakowaniowych, zamiast się zmniejszać, odnotowała wzrost z 66 mln ton w 2009 r. do 78,5 mln ton dziesięć lat później. Nic dziwnego, że KE, dokonując rewizji dokumentu, powiedziała: „Dość, coś tu się wyraźnie nie sprawdza”.
Kto powinien szykować się na opakowaniową rewolucję?
Mamy dwie grupy adresatów nowego prawa. Pierwsza to państwa członkowskie – KE chce, tym razem skutecznie, zmobilizować rządy do zmniejszenia ilości plastikowych śmieci. Zgodnie z rozporządzeniem w każdym kraju ma to być spadek o 15 proc. do 2040 r., przyjmując 2018 r. za punkt wyjścia. Co więcej, wszyscy będą musieli wywiązywać się z limitów dotyczących poziomów recyklingu.
Drugą grupą są natomiast przedsiębiorcy – mam tu na myśli zarówno firmy produkujące opakowania, jak i te korzystające z nich przy wprowadzaniu swoich produktów na rynek. A to ostatnie robią przecież niemal wszyscy: od sektora spożywczego, przez gastronomię, po branże RTV/AGD i e-commerce.
Z czym więc należy się powoli żegnać?
Na przykład z opakowaniami służącymi do grupowania artykułów spożywczych tak, że jesteśmy zmuszeni kupić je w jednym dużym zestawie. Każdy pewnie zauważył w sklepach czosnki, cebule czy jabłka po kilka sztuk w folii z tworzywa sztucznego – już wkrótce ta furtka zostanie zamknięta. Znikną również znane z hoteli mydełka i szampony w miniaturowych pudełkach i butelkach. Dużym zaskoczeniem dla sektora HoReCa jest także zamiar wycofania z obiegu małych torebeczek na cukier, czy ciasteczka.
- źródło: bankier.pl