AGROunia odbyła wczoraj pierwsze spotkanie z nowym ministrem rolnictwa, a zarazem wicepremierem Henrykiem Kowalczykiem.
Kowalczyk zastapił Pudę, który po pierwsze nie chciał rozmawiać, a po drugie nie chciał nic robić.
Od dłuższego czasu AGROunia mówiła jasno:
to nie jest normalne, że w Polsce minister rolnictwa nie jest w randze chociażby wicepremiera. No i mamy, stało się.
Michał Kołodziejczak pisze na FB:
Mamy premiera i mamy pierwsze spotkanie, niespełna tydzień po powołaniu doświadczonego polityka PiS na nowe stanowisko. Całkowita zmiana nastawienia obozu rządzącego w kierunku AGROunii wręcz zadziwia. Skąd ona się wzięła?
Dalej w wpisie czytamy:
Z jednej strony powinno nas to cieszyć, ale.. tutaj trzeba być ostrożnym. Oni wiedzą, że nastroje na wsi bardzo się pogorszyły. Oni tracą, są w odwrocie. PiS na wsi staje się synonimem obciachu i niespełnionych aspiracji ciężko pracujących ludzi. Mieszkańcy małych miejscowości są zawiedzeni obecną sytuacją. Winą obarczają obecny rząd. Wiec rząd musi pokazać, że rozmawia z tymi, którym ludzie zaczynają ufać i pokładać nadzieje.
Pamiętajcie: tutaj trzeba zachować wielką ostrożność. To nie miłość do AGROunii, to najprawdopodobniej wyrafinowanie PiS’u. Dwie godziny rozmów na różne tematy pokazały bardzo dużo.
Po pierwsze: strona ministerialna kompletnie oderwana od Ziemii. Nie czują nie tylko problemów polskich rolników, ale oni w ogóle nie czują polskiej wsi. To boli. Obiecywali coś innego. Mieli o nas dbać i nie zapominać.
Nie zadbali i zapomnieli -nie zapominajcie tego.
Michał Kołodziejczak dalej informuje:
W rozmowie skupiliśmy się na kilku konkretnych tematach. W głowie się nie mieści, że do Polski przywożone są warzywa z Rosji. Oni nałożyli embargo na nasze warzywa i owoce, a my od nich mamy kupować jakby nigdy nic? Dając premierowi karton rosyjskich ogórków kupiony na podwarszawskich Broniszach zapytałem premiera czy to według niego normalne i co zamierza z tym zrobić. Nie było odpowiedzi, a my oczekujemy działań. UE powinna wprowadzić embargo na rosyjskie warzywa i owoce.
Największym grzechem ministerstwa i samego premiera jest niezrozumienie fundamentalnych problemów polskiego rolnictwa. Bo przecież byłoby dużo lepiej gdyby oni zrozumieli, że sprzedaż produktów musi odbywać się w cywilizowanych warunkach, a nie tak jak teraz prowadzona przez PATOsklepy. Sklepy, które nie znakują odpowiednio produktów i dyskryminują krajowych producentów. Kupują tylko od dużych, a jak chcą to tylko z zagranicy.
Drogie nawozy, drogie paliwo. Jak najszybciej należy obniżyć VAT na nawozy na 0% oraz wprowadzić paliwo rolnicze, które będzie pozbawione większej części podatków.
I to ma być zrobione w imię dobrego dostępu do zdrowej żywności w przystępnej cenie!
Premier dostał pytanie: jak wyobraża sobie współpracę z rolniczymi Związkami Zawodowymi. I wiecie co? Po chwili zasugerowałem mu, że najpierw te związki trzeba zweryfikować. Przyznał mi racje. Bo przecież teraz nie wiadomo ile osób należy do konkretnego związku. Wymagamy audytu w tej kwestii. Karty na stół.
Dwie sprawy rozwiązane na szybko. Bieżące sprawy ale bardzo ważne dla rolników. Nasze pola możemy nawozić obornikiem i innymi nawozami naturalne do końca listopada.
Plany bioasekuracyje nie zostały zrobione na czas. Ale z winy urzędników, a nie rolników. Kowalczyk przyznał nam racje, słabo wykonany plan to nie wina rolników. Udało się wywalczyć zmiany: teraz mamy na to więcej czasu.
Jeśli chcemy mieć w Polsce odpowiedni poziom produkcji żywności musimy szybko zadziałać. Jeśli chcemy mieć żywność w przystępnej cenie musimy bardzo szybko zadziałać. Stoimy nad przepaścią. Mozemy zrobić mały krok do przodu i wpaść. Mozemy zacząć się cofać. Tak naprawdę musimy zrobić skok do przodu. Czy do tego poprowadzi nas premier Kowalczyk? Nie. To może zrobić tylko AGROunia. AGROunia odbije wieś PiS’owi.
– pisze Michał Kołodziejczak
źródło: AGROunia Michał Kołodziejczak